Zniknelam na pewien czas, bo dosc niespodziewanie pochlonela mnie praca. Przypomne, ze w ubieglym roku na skutek virusowych restrykcji stracilam prace i moja ukochana podopieczna. Szybko przyzwyczailam sie do spokojnego trubu zycia u boku nowoemerytowanego Lui, chociaz slowo "spokojnego" obok Lui nie jest najlepszym odzwierciedleniem naszej codziennosci :) Nie chcialam juz i nadal nie chce pracowac jako opiekunka, bo wyniszcza mnie to emocjonalnie i jest swojego rodzaju uwiezieniem. Nie moge sie spoznic czy wziac kilku dni wolnego, bo ktos na mnie czeka i jest niejako ode mnie uzalezniony. Dla mnie poczucie wolnosci jest chyba najwazniejszym priorytetem ale o tym byc moze napisze innym razem. Dwa miesiace temu mama kolezanki mojego meza upadla i zlamala kosc udowa, potrzebowala kogos od zaraz do pomocy przy opiece nad mama. Nie chciala jej oddawac do osrodka rehabilitacyjnego, bo jest tam zakaz odwiedzin a jej mama ma demencje i 83 lata... No i pojawil sie aniol w mojej nieskromnej postaci :) Pracowalam do czasu, gdy znajda kogos odpowiedniego na moje miejsce, dokladnie w tym samym dniu wprowadzono czerwona strefe wiec jestem w domu i odpoczywam, przede wszystkim mentalnie.
Marzec u nas sloneczny jak rok temu tylko widok za oknem sie zmienil, bo od kilku miesiecy w porcie statki rejsowe czekaja na lepsze czasy.
Najwiekszy z nich to MSC Seaside, mozecie zobaczyc klikajac w link, samej zalogi ma pnad 1400 osob...To bardzo ciekawy widok, niesamowite wrazenie robi o zachodzie slonca mieniac sie zlocistymi odcieniami.
Zapisalam sie na wizyte na badanie wzroku, potrzebuje nowych okularow, wrocilam do puzzli i sudoku, to moj ulubiony rodzaj medytacji :) Nadrabiam zaleglosci telefoniczno-towarzyskie, slucham moich jutubowych ulubiencow, doprowadzam do porzadku mieszkanie i czekam na zmiane kolorow pozwalajacych na swobodne przemieszczanie sie po miescie i swiecie, chociaz zdaje sobie sprawe, ze na swiat przyjdzie mi jeszcze troche poczekac. Nie jestem calkowicie bezrobotna, swiadcze tzw. uslugi domowe, ktore teraz sa w zawieszeniu... Ciesze sie kazda chwila, pije sok owocowy zrobiony w wyciskarce wolnoobrotowej i "celebruje zycie", jak to ktos gdzies powiedzial, czy napisal...