W szkole szlo mi raczej dobrze, chociaz zawsze mialam problem z ortografia i nauczeniem sie tekstow na pamiec i za nic w swiecie nie moglam pojac chemi i fizyki. Nie potrafilam szybko czytac, tak jak moja starsza siostra ale myslalam, ze to dlatego, ze moja siostra jest taka madra, wzor niedoscigniony. Ksiazka, ktorej przeczytanie zajmowalo siostrze powiedzmy jeden dzien, mi zajmowalo tydzien.
Lektur szkolnych nie czytalam, ale umialam to skrzetnie ukrywac i przez cale zycie uchodzilam za osobe, ktora lubi duzo czytac. Faktycznie lubie. Bylam stalym bywalcem biblioteki. Wypozyczalam 4 ksiazki i zwracalam po przeczytaniu jednej z nich. Jezeli juz czytalam do konca dana ksiazke, to musiala mnie rzeczywiscie interesowac i, ze tak sie wyraze, rezonowac ze mna :) Kryminalow, harlekinow i innych romansidel nie czytalam nigdy, wyjatek stanowil Sherlock Holmes.
Dzieki "Malej Dorrit" zakochalam sie w Dickensie ale nigdy nie przeczytalam do konca "Klubu Pickwika". Bedac w Londynie odwiedzilam muzem Dickensa, z emocji przeplakalam cala wizyte, bylam przeciez w jego prywatnym domu otoczona jego osobistymi przedmiotami...