piątek, 26 maja 2023

O kryzysie malzenskim i moim nowym hobby

 Zaczne od poczatku:) Ubiegly rok  rozpoczal sie od klopotow z zebami, ktore wyniknely z odkladania w czasie, bo najzwyczajniej w swiecie potrzebna mi byla wieksza suma pieniedzy, ktorej nie mialam. Lui, zdecydowal sie postapic jak prawdziwy maz i pomogl sfinansowac dentyste. Gdy Lui ma wydac pieniadze, jakiekolwiek, nawet kilka centow, sprawia mu to niemal fizyczne cierpienie...co mnie doprowadza (a raczej doprowadzalo) do szewskiej pasji...  Ogolnie, Wlosi maja inne podejscie do pieniedzy niz Polacy, my lubimy byc hojni i czesto wydajemy wiecej niz zarabiamy. Wloch jest, delikatnie mowiac, oszczedny. Lubi  oszczedzac na czym tylko sie da i miec oczszednosci w banku. Nie twierdze, ze tak postepuja wszyscy, oczywiscie generalizuje. Uwazam, ze  rozwane  podejscie do pieniedzy jest  pozytywne i godne nasladowania ale sknerstwo mnie drazni niesamowicie...

Luiowi nie pasowala moja praca jako opiekunki, bo malo mnie bylo w domu. Mnie praca pasowala, bo sie nie przepracowywalam, dwa kroki od domu, bezstresowo... Stres zaczynal sie w domu, bo Lui taki biedny sam w domu posilki spozywal a czasem nawet musial cos ugotowac, taki makaron na przyklad... Pomyslalam wiec, ze zajme sie na serio praca jako konsultantka firmy kosmetycznej i zadowole meza bedac wiecej w domu. Na poczatku bylo calkiem milo, po miesiacu juz mniej... zaczely sie dyskusje typu "po co czlowiekowi zona" Uswiadamnialam Luiowi, ze zona to nie gratisowa sluzaca, on natomiast twierdzil, ze skoro mam co jesc i gdzie spac to juz nic mi innego nie brakuje...

Na poczatku, gdy zamieszkalismy razem, obydwoje pracowalismy, placilam polowe rachunkow i polowe wszystkich podrozy. Po kilku latach, zdecydowalam wycenic czas za moje prace domowe i oznajmilam Luiowi, ze praujac srednio dwie godziny dziennie powinnam orzymywac okolo 600 euro miesiecznie (wedlug tutejszych stawek godzinowych) Oczywiscie nie chce od niego pieniedzy ale nie placilam juz za rachunki a do wspolnych podrozy dokladalam sie symbolicznie, a propos podrozy, w sierpniu ubieglego roku obchodzilismy nasze dziesieciolecie, z tej okazji wybralismy sie w podroz do Irlandii, ktora opisze innym razem. 

Wsrod produktow, ktore promowalam, mialam tzn. mam, doskonaly, profesjonalny olej do masazu o cudownym zapachu. Pomyslalam sobie, ze fajnie byloby umiec masowac i przy okazji polecac produkty... Zaczelam wiec niesmialo szukac odpowiedniego kursu, nie jakiegos weekendowego czy internetowego ale takiego, po ktorym mialabym umiejetnosci na dobrym poziomie. Znalazlam, zapisalam sie i sie zaczelo, otworzyl sie przede mna inny swiat, okazalo sie, ze mam talent! :D

Lui od poczatku podkreslil, ze nie bedzie mnie finansowal, zebym nie myslala, ze za jego pieniadze otworze studio i wogole nie ma mowy, ze w JEGO mieszkaniu znajdzie sie miejsce na lozko do masazu. Przyjelam do wiadomosci i oznajmilam, ze nie chce od niego ani centa i ze sobie poradze bez jego pomocy. Wszystkie dyskusje bez klotni i awantur. Wraz ze mna kurs rozpoczal pewien kolega, ktory w swoim mieszkaniu planowal otworzyc prywatne studio, bo mieszka sam i ma pusty pokoj...na spolke kupilismy profesjonalne lozko i kilka akcesoriow. Nie bylo to idealne rozwiazanie, bo troche daleko od mojego domu i wynajecie tez troche kosztowalo a klientow tyci tyci i to za symboliczna kwote. Pewnego razu Lui zdecydowal sie, ze podda sie mojemu masazowi, o ktorym wczesnij nie chcial slyszec i nareszcie cos sie w jego umysle odblokowalo. Po pierwsze byl zdumiony, ze tak swietnie masuje, po drugie, poznal mojego kolege... Kolega jest modszy od Luia, wyzszy, no po prostu to przystojny facet... 

Od stycznia uczeszczam na kurs dla zaawansowanych i przyjmuje klientow, a wlasciwie klientki w domu.  Uzgodnilismy z Luiem godziny, w ktorych transformuje  mieszkanie w studio. Niestety nie mamy dodatkowego pokoju, tylko salon z aneksem i sypialnie. Lui jest bardzo czesto poza domem a jego biurko z komuterem jest w sypialni, wiec na czas masazu stawiam parawan. Lozko i parawan dostalam w prezencie od starego przyjaciela :) Dopoki mam w tygodniu 3-5 klientki, wszystko sie da pogodzic. Z czasem zobaczymy co dalej. Z kolega pozostalismy w przyjacielskich relacjach, zwrocil mi zainwestowane pieniadze, kontynuowanie kursu juz go nie interesowalo...








wtorek, 9 maja 2023

Dwa cuda

 Tak tu sobie zajrzalam, spojrzalam na date... mina dokladnie rok od ostatniego wpisu...wiec

zmienilam tytul  z "codziennika" na "notatki" bo jaki to codziennik raz do roku pisany :D 

Nie chcialam jednak dzis pisac o sobie ale o dwoch cudach zycia...

Te dwa cuda to moja synowa i moj wnuczek, ktory pod koniec czerwca bedzie ochodzil swoje pierwsze urodziny... i to jest cud bo mogloby ich nie byc... rok temu moja synowa stala sobie na przystaku autobusowym, niedaleko przejscia dla pieszych, byla w osmym miesiacu ciazy gdy nagle na chodnik wjechal z impetem samochod...  Widzialam te scene na przypadkowo nagranym materiale...salto w powietrzu na kilka metrow... ale oboje przezyli, sa piekni i zdrowi...

Jak wyglada ich zycie dziesiaj, mozecie zobaczyc na ich kanale na yotube; jako mama i babcia prosze o ogladanie i lajkowanie :D




niedziela, 8 maja 2022

Pogoda dla bogaczy :)

 Kilka dni temu bylam w moim  banku w sprawie  karty przedplaconej. W holu bankowym stoje przy stanowisku informacyjnym i rozmawiam z pracownikiem, ktory udziela mi rzeczowych informacji. Nieoczekiwanie  podchodzi starszy pan i  mowi: "Wasz bank  gubi pieniadze",  nastepnie wrecza urzednikowi 10 euro. Urzednik, grzecznie ponformowal, ze nie moze tych pieniedzy przyjac, widocznie jakis klient zgubil banknot, "Prosze sobie wziac te pieniadze, bedzie na kawe" odpowiedzial zartujac. Starszy jegomosc zrobil krok w tyl, spojrzal dumnie na mnie i urzenika i z wyrazem pogardy rzucil banknot na podloge. Niewiele myslac, podnioslam pieniadz mowiac "a ja je wezme, bo pracuje zeby  pieniadze zarobic".  Schowalam banknot do portfela, jegomosc odszedl w swoja strone a urzednik kontynuowal  tlumaczenie mi, gdzie moge doladowac karte. 

Jak byscie zachowali sie na moim miejscu?



środa, 20 kwietnia 2022

Z ziemi portugalskiej do wloskiej

 Wrocilismy w nocy z soboty na niedziele wielkanocna, przeladowani emocjami i najzwyczajniej zmeczeni. Na pytanie "czy wypoczelam?" odpowiadam zdecydowanie NIE, odpoczywanie u boku mojego meza jest trudne do zrealizowania :)

Lisbona okazala sie piekniejsza niz sobie wyobrazalam oczywiscie, wiedzialam, ze jest piekna, bo to mowil kazdy, kto tam byl. Zaskoczyla mnie zielen, skwery, parki i pojedyncze  drzewa, sprawialy, ze nie czulam sie zamurowana i zabetonowana. Po drugie, spodobalo mi sie urozmaicenie terenu, wzgorki i pagorki, schody, schodki, zabytkowe windy, strome uliczki i oczywiscie miejsca i tarasy widokowe. Jednak najbardziej zauroczyly mnie kafelki azulejo, ktorymi byly pokryte domy, kamienice, tarasy itd. Zwiedzilismy rowniez muzem azulejo, podobalo mi sie ale uwazam, ze cale miasto wyglada jak wystawa przeroznych kafelkowych wzorow. 










Dodam, ze miasto jest czyste, zadnych smieci po katach, czy petow na chodnikach. Zdecydowanie cztery dni to za malo,  mam wielka ochote tam wrocic na dluzszy pobyt, zeby bez pospiechu delektowac sie tym miastem i przepysznymi "pastejs", pychota!


Miato jest wielokulturowe i kolorowe pod kazdym wzgledem.  Jedyny minus to...dilerzy narkotykow, niemal bezkarnie zachecajacy do nabycia  wiadomych substancji. 
 
Do Algarwe pojechalismy autobusem, dobre, bezposrednie i szybkie polaczenie z Lizbony do Albufeiry. W niespelna 3 godziny jazdy bylismy juz w innym swiecie, spokoj, relaks, morze, plaze i mnostwo zieleni. Algarwe przypomina Grecje, biale budynki, czesto z niebieskimi obramowaniami okien i rzwi. Wynajelismy male mieszkanie, zeby bardziej poczuc klimat codziennego zycia, nie tylko jako turysta. Do pazy i cenrum pelnego lokali i  barow z muzyka na zywo mielismy 10 minut piechota, super lokalizacja, okolica spokojna i cicha. 
 
Okolo 30 lat temu Lui spedzil w Algarwe dwa tygodnie ze swoja byla zona i przez lata nasluchalam sie, ze to miejsce najpiekniejsze na ziemi i raj dla emerytow, bo nie placa podatku od emerytury jesli postanowia tam zamieszkac. Do tego raju podatkowego przybylo wielu Europejczykow, zbyt wielu, praktycznie 80% to obcokrajowcy. Luiowi jednak zadna ulga podatkowa nie przysluguje, bo cale zycie pracowal na panstwowej posadzie i takowe emerytury nie podlegaja ulgom fiskalnym. 
Wynajelismy auto i zwiedzilismy region wzluz i wszez, czasem towarzyszyli  nam  znajomi Luia, ktorzy tam zamieszkali z wyzej wspomnianych powodow. 
Pogoda sprawiala nam psikusy czasem nawet padalo. Wiatr to praktycznie codziennosc, w gorace letnie dni wiatr jest super, ale w kwietniu czasem dawal sie we znaki. Najcieplej bylo ostatniego dnia pobytu, co widac na ostatnim zdjeciu :)












Ostatniego dnia nareszcie moglam wypoczac, temperatura i plaza byly idealne. Moje biale cialo pragnelo slonca i o dziwo, mimo kilku godzin spedzonych na plazy wrocilam rownie biala, Lui wrecz odwrotnie :)
Po powrocie do domu, wiedzielismy juz, ze nie wyprowadzimy sie do Portugalii. Powod pierwszy, brak ulgi fiskalnej, po drugie, tam maseczki i czepionki to normalnosc, jak trzeba spelnic obywatelski obowiazek, to sie go spelnia i tyle. Po trzecie, my juz mamy mieszkanie z widokiem na morze i TU jest nasz dom. Kochamy podroze, ale zamieszkanie w innym kraju, to zupelnie cos innego. Ja wiem to z autopsji, chcialam, zeby Lui tez to poczul. Na szczescie to madry facet :)

poniedziałek, 14 lutego 2022

Buon San Valentino!

 Takie sobie kwiatki dostalam dwa dni temu z okazji walentynek i przyznaje, ze bylam zaskoczona :)


Zrobilo sie wiosennie i milo, i pachnaco az za bardzo :) 

Na romantyczny obiad we dwoje wybralismy sie za granice czyli do Slowenii. Nie mogac korzystac z uslug tutejszych restauracji i barow jedziemy kilkanascie kilometrow dalej. Na granicy robi sie test, ktory kosztuje 10€ a nie 15 jak tutaj i mozna sie cieszyc "normalnoscia".

Od jutra osoby w moim wieku, czyli po piecdziesiatce, nie maja prawa pracowac jesli nie przyjma eliksiru. Juz teraz wiele osob jest zawieszona w pracy bez wyplaty, w sobote bylismy na kolacji u naszych przyjaciol, ktorzy od miesiecy zyja ze swoich oszczednosci. Rozmawialismy o mozliwosciach wyjazdu i zamieszkania w jakims kraju, gdzie pozwala sie ludziom zyc. W kwietniu lecimy z Luim do Portugalii na dwa tygodnie w celach nie tylko rekreacyjnych ale przede wszstkim rozeznania sie w temacie ewentualnej przeprowadzki. Lui  ma status ozdrowienca do poczatku lipca, potem znowu nie bedzie mogl korzystac z uslug klubow sportowych, a dla niego sport, zlwaszcza tenis, to esencja zycia. Przeprowadzka bylaby raczej tymczasowa, np. polroczna z nadzieja, ze zawali sie ta piramida glupoty.  Ja jestem w dosc dobrej sytuacji bo mam prace, w ktorej nikt mnie do niczego nie zmusza i to w dodatku pod domem, wiec nie mam problemu z dojazdem. Sport mnie nie interesuje ale zakaz wstepu do transporu publicznego sprawia, ze wyrabiam sporo kilometrow chodzac piechota. Dojscie do centrum miasta to okolo 30-40 minut czesto po schodach i pod gorke...  

Coraz rzadziej wiec spotykam sie z kolezankami na miescie, bo nie mozemy wejsc do baru ani nawet usiasc przy stoliku na zewnatrz. Do sklepow odziezowych, obuwniczych i juz nie pamietam jakich, tez nie moge wchodzic. Taka jast teoria, w wiekszosci sklepow nikt sprawdzania paszportow nie przestrzega bo sklepy i tak swieca pustkami. W wielu barach tez te green pasy nie sa sprawdzane ale ryzyko otrzymania mandatu jest znaczne, wiec sobie odpuszczam. Jest jednak kilka miejsc np. bar al Foro, ktore sa oaza wolnosci, odbywaja sie tam spotkania z adwokatami i inne tego typu akcje. 

Kreatywnosc kwitnie w sposobach jak pokojowo w kraju bezprawia bronic swoich praw. Wiece i marsze nie przynosza efektow i w mediach przedstawiane sa jako zgromadzenia chuliganow i ciemych mas, ktore pragna rozprzestrzeniac grozne firusy na porzadnych, czyli zaczepionych, obywateli. Obecnie trwa akcja skladania pozwow do prokuratury przeciwko rzadzacym, Wniosek nalezalo wydrukowac wypelnic i zlozyc np. na komisariacie, do tej pory zlozono ich ponad 200 tys. Nawet w gownych mediach pokazywano kolejki przed prokuratura. Zobaczymy co z tego wyniknie, wnioski sa oficjane, przygotowane przez adwokatow wiec nie moga tego ukryc. Inna inicjatywa to spotkania aperitiwo na wybranym placu gdzies w centum danego miasta. Kazdy przychodzi ze swoim napojem lub przekaska, mozna sobie stac i rozmawiac bez lamania prawa. Lokale dookola nie zarabiaja ani grosza i moga za to podziekowac komu trzeba. 

Poki co nierzad oglosil, ze nie trzeba juz nosic maseczek na swiezym powietrzu, gowne media oznajmialy te wiadomosc w "ochach i achach" a mimo to na ulicach widac zamaskowanych, przekonanych, ze to swieze powietrze moze im jednak zaszkodzic. Moja kolezanka powiedziala, ze lubi nosic maseczke, zwlaszcza w miescie ze wzgledu na smog... ale przez 70 lat swojego zycia tej maseczki nie nosila i dopiero teraz smog jej przeszkadza... No wiec tak szybko zmiany na lepsze sie nie spodziewam, bo jakie spoleczenstwo taki  "rzond" i takie prawa...

czwartek, 13 stycznia 2022

O robieniu dobrze

Sylwester udal sie bardzo, bylo wesolo i wszyskim dopisywal humor i apetyt, mimo to jedzenia pozostalo tyle, ze gospodarz domu zaprosil na poprawiny na obiad drugiego dnia. Tym razem juz nie bylo tak wesolo, bo jedna z  uczestniczek sylwestrowej nocy lezala w lozku z goraczka. Jest zaczepiona jak nalezy  ale okazala sie pozytywna, o czym oczywiscie nie wiedziala. No i tak sie zaczelo, po kilku dniach wiekszosc  gosci miala objawy przeziebienia, mniej lub bardziej dokuczliwe. Pobawie sie w statystyke, w dwunastoosobowej grupie 7  to osoby zaczepione, 5 nie. W grupie siedmiu osob zaczepionych, piec okazalo sie pozytywnych, wsrod pozostalej piatki dwie osoby sa pozytywne. Wszyscy nieczepieni mialy zrobiony test przed impreza i byly  zdrowe.   

Ja i Lui zaifekowalismy sie  na calego, stan podgoraczkowy, katar i uporczywy suchy kaszel. Test Lui wyszedl pozytywny a moj negatywny. Zrobilam sobie jeszcze dwa w kolejnych dniach, zalezalo mi, zeby wyszedl pozytywny bo mialabym status ozdrowienca. "Niestety" jestem ozdrowiencem bez praw czlowieka, te bowiem sa zarezerwowane wylacznie dla osob regularnie czepionych i ozdrowiencow przez 6 miesiecy. 

Wiadomosc wejscia w zycie ustawy o przymusowych czepieniach osob powyzej piedziesiatki szarpnela mocno naszymi nerwami. Lui reaguje gwaltownie i odzywa  sie w nim odruch serynego zabojcy :) Na szczescie bedzie mial status ozdrowienca (musi jeszcze wykonac jeden test, tym razem negatywny). To go nieco uspokoilo bo widmo mandatow za niesubordynacje sie oddala i bedzie mogl jak czlowiek pojechac na ukochane narty, isc na basen, na stadion, no i oczywiscie na tennis. 

Co do wolnosci osobistej, pozwole sobie opowiedziec co przydarzyloylo mi sie kilkanascie lat temu. Pewien osobnik plci meskiej oznajmil, ze "zrobi mi dobrze",  nie mialam na to zadnej ochoty, wiec probowal "zrobic mi dobrze" uzywajac sily. Zaczelismy sie szarpac, bylam przerazona, nie wierzylam w to co sie dzieje, wreszcie zaczelam krzyczec "ratunku!", wowczas on zaslonil mi usta  dlonia. Resztkami sil i przytomnosci umyslu uwolnilam jedna reke, chwycilam za maly palec jego dloni na mojej twarzy i wylamalam... Facet w jednym momencie oprzytomnial, puscil mnie, wstal, powiedzial "wygralas" i odszedl. 

Moje cialo nalezy do mnie, dbam o nie jak najlepiej i NIKT nie bedzie mnie dotykal i robil mi cos na co nie wyrazam zgody. Wolnosc wyboru to podstawowe prawo dane czlowiekowi od Boga. Wybieram i ponosze konsekwencje tego wyboru. 

Nie wiem czy jeszcze bede tutaj pisac, dla osob, ktore chcialyby sie ze mna skontaktowac podaje mail

elasniar@gmail.com

Pozdrawiam serdecznie, szczesliwa mimo wszystko :)




piątek, 31 grudnia 2021

Sylwestrowo...

Hucznego Sylwestra nie bedzie, zabroniono zabawy nawet tym  z potrojna dawka i zrobionym testem. Tylko w ten sposob legalnie mozna jesc odswietna kolacje w lokalu,  ale nie wolno tanczyc (!) Wzmozono patrole policyjne oraz innych sluzb kontrolnych. W takich okolicznosciach nie mozemy oczywiscie urzadzac naszej zaplanowanej imprezy  wiec zorganizowalismy sie w grupce przyjaciol i spotykamy sie na chacie u jednego z nich. 
Kazdy z nas przynosi cos, ja tradycyjnie robie salatke wloska. Do wczoraj nie wiedzialam, czy pojdziemy, bo kilka dni temu mialam kontakt z tzw. osoba pozytywna i czekalam na wynik testu. W ubieglym roku Swieta i Nowy Rok spedzalismy na kwarantannie i malo brakowalo, zeby tradycji stalo sie zadosc :)
W tym dobiegajacym konca roku wydazylo sie sporo, mysle ze niektore doswiadczenia zostana zapisane w historii i czas pokaze w jakim kontekscie te wydazenia  zostana przedstawione. 
Mimo wszsystko mam za co dziekowac, jestem zdrowa, a to dar bezcenny, mam osoby, ktore kocham i ktore mnie kochaja, mam gdzie mieszkac i to w moim wymarzonym  miejscu na ziemi. 
W tym roku poznalam wiele cudownych osob, tak w swiecie realnym jak i wirtualnym. Zaprzyjaznilam sie z moja sasiadka, ktora jest w moim wieku i ma podobne poglady na zycie. Dzieki niej pracuje tu gdzie pracuje, pod domem, bez koniecznosci dojazdow i "zielonych paszportow". 
Sfinalizowalam sprawy majatkowe i notarialne w kraju i podzielilam dzieci. Moj syn przed swietami oznajmil mi w "tajemnicy" ze za kilka miesiecy zostanie tatusiem (ale to tajemnica wiec cicho sza:)
Lui w wigilie sprzedal swojego  golfa po 20 latach (ach!) a wczoraj prawie kupil nowszego, ze wzgledu na okres swiateczny na sfinalizowanie transakcji musimy poczekac kilka dni. 
Toby bylo na tyle, teraz biore sie za robienie salatki a potem za robienie sie na bostwo :)

Duuuzo zdrowia, optymizmu i pogody ducha w nadchodzacym Nowym Roku Kochani!!!







O kryzysie malzenskim i moim nowym hobby

 Zaczne od poczatku:) Ubiegly rok  rozpoczal sie od klopotow z zebami, ktore wyniknely z odkladania w czasie, bo najzwyczajniej w swiecie po...