Kazdy z nas przynosi cos, ja tradycyjnie robie salatke wloska. Do wczoraj nie wiedzialam, czy pojdziemy, bo kilka dni temu mialam kontakt z tzw. osoba pozytywna i czekalam na wynik testu. W ubieglym roku Swieta i Nowy Rok spedzalismy na kwarantannie i malo brakowalo, zeby tradycji stalo sie zadosc :)
W tym dobiegajacym konca roku wydazylo sie sporo, mysle ze niektore doswiadczenia zostana zapisane w historii i czas pokaze w jakim kontekscie te wydazenia zostana przedstawione.
Mimo wszsystko mam za co dziekowac, jestem zdrowa, a to dar bezcenny, mam osoby, ktore kocham i ktore mnie kochaja, mam gdzie mieszkac i to w moim wymarzonym miejscu na ziemi.
W tym roku poznalam wiele cudownych osob, tak w swiecie realnym jak i wirtualnym. Zaprzyjaznilam sie z moja sasiadka, ktora jest w moim wieku i ma podobne poglady na zycie. Dzieki niej pracuje tu gdzie pracuje, pod domem, bez koniecznosci dojazdow i "zielonych paszportow".
Sfinalizowalam sprawy majatkowe i notarialne w kraju i podzielilam dzieci. Moj syn przed swietami oznajmil mi w "tajemnicy" ze za kilka miesiecy zostanie tatusiem (ale to tajemnica wiec cicho sza:)
Lui w wigilie sprzedal swojego golfa po 20 latach (ach!) a wczoraj prawie kupil nowszego, ze wzgledu na okres swiateczny na sfinalizowanie transakcji musimy poczekac kilka dni.
Toby bylo na tyle, teraz biore sie za robienie salatki a potem za robienie sie na bostwo :)
Duuuzo zdrowia, optymizmu i pogody ducha w nadchodzacym Nowym Roku Kochani!!!