poniedziałek, 24 lutego 2020

Szczescie poddawane probie

Mowie o sobie , ze jestem szczesliwa osoba. Wierze w to nieustannie  z wiekszym lub mniejszym nasileniem.
Wiem, ze szczescie to stan umyslu, do takiej szczesliwej osoby szczescie ma ochote sie usmiechac. Ostatnimi dniami czuje sie jakbym byla poddawana probie, na ile ta moja wiara jest mocna.

Cos znowu dzieje sie w moim ciele, co trzeba zbadac i to szybko bo dzieje sie w krtani i mnie poddusza. Wyniki krwi sa ok,  w piatek mam usg. Tymczasem chodze do kolegi refleksologa raz w tygodniu. Wedlug niego, problem w krtani jest wynikiem mojego niemowienia, zatrzymywania pewnych rzeczy dla siebie i teraz te niewypowiedziane slowa mi rzeczywiscie w gardle uwiezly. Teraz mam temat na introwertyczne rozkminki czego i komu nie mowilam :)

Druga sprawa to moja Coreczka, ktora cierpi podobnie jak ja cierpialam kiedys. Duzo rozmawiamy. Musi byc silna dla swojego dziecka, bo ono potrzebuje nie tylko silnej ale  i szczesliwej mamy.  Nie chce jej dawac madrych matczynych rad, chce ja jedynie wspierac zeby sama podjela decyzje czego tak naprawde chce oraz odwagi i konsekwencji pojscia w wybranym kierunku. Za miesiac wybieram sie do Polski, mam nadzieje, ze moje zdrowie i zaden wirus K. mi w tym nie przeszkodza.

Z powodu Coronavirus od dzisiaj mamy w regionie zakaz urzadzania imprez wszelakiego radzaju, pozamykane sa szkoly itd. W sobote zdarzylismy z balem karnawalowym, chociaz slowo bal jest zbyt wygorowane. Festa na 130 osob, bylo wesolo i bawilam sie swietnie mimo stanu podgoraczkowego. Show must go on...







czwartek, 13 lutego 2020

Vino sfuso, jak, gdzie i dlaczego

W poprzednim wpisie pokazalam niemal cale nasze mieszkanie, nie zamiescilam jednak  ponizszego zdjecia, bo doszlam do wniosku, ze napisze szerzej na temat tego, co znajduje sie na pierwszym planie.

O tej porze roku, temperatura na poddaszu nadaje sie do przechowywania zapasow wina (nie przekracza 20°C,  wiec stoi tam sobie i czeka :) Kilka razy w roku lubimy sobie pojechac za miasto do jakiejs dobrej winiarni i kupic to i owo bezposrednio z rozlewni. Ostatnio polubilismy winiarnie Magnolia, miejsce jest zadbane, czyste i oczywiscie maja bardzo dobre wina. Naszym ulubiencem jest pinot griggio, jest to wytrawne jasne wino z delikata domieszka czerwonego, stad nazwa "griggio" czyli "szary". Na zdjeciu jest jeszcze polwytrawna Franconia, ulubienica moja i moich kolezanek. Zawsze mamy tez zapas czerwonego wytrawnego wina Merlot lub Cabernet.

Jak wiadomo we Wloszech, podobnie jak w wielu innych krajach, do posilku podaje sie wino i wode. Jakie bylo zdziwienie Lui, gdy bedac w Polsce zobaczyl na stolach soki i napoje owocowe. Gdy opowiadal o tym tutaj, pytano sie mnie z pozalowaniem, czy naprawde nie ma u nas wina, nie mogli uwierzyc, ze my Polacy mamy inne zwyczaje. 

Zanim zamieszkalam we Wloszech nie mialam pojecia o istnieniu innego rodzaju wina niz butelkowe, to znaczy wino jest mniej wiecej takie samo, tyle ze sprzedawane z nalewaka. W kazdym miescie istnieja vinerie, gdzie mozna kupic biale lub czerwone vino sfuso. Glowna zaleta wina niebutelkowanego jest jego cena, za litr zaplacimy 2-2,50 euro. Mozna wybrac sie do takiej vinerii ze swoja butelka lub gasiorkiem ale mozna tam tez kupic wina butelkowane i w kartonach. Czesto przed zakupem wina z nalewaka mozna liczyc na poczestunek, sprzedawca nam naleje do kieliszka odrobine, bysmy byli pewni, ze nie kupujemy przyslowiowego kota w worku. 

Wedlug mnie, zakup dobrego wina w 5 litrowym kartonie, jest swietnym rozwiazaniem jesli chcemy zeby wino dluzej postalo lub dobrze znioslo dluga podroz do Polski. Oczywiscie nie polecam wina z supermarketu ale bezposrednio z winiarni lub vinerii. Wina musujace zdecydowanie lepiej kupowac w butalkach.

Jesli jestesmy w jakims lokalu na obiedzie lub kolacji, warto poprosic o karafke wina, pol, lub cwierc litrowa, kelnerzy czesto widzac turystow podaja wino butelkowe, ktore jest duzo drozsze. Lampka wina kosztuje mniej wiecej tyle, co cwierc litra wina z nalewaka. Oczywiscie, w niektorych lokalach jest tylko wino butelkowe, waro jednak przy zamowieniu poprosic o karafke, jesli nie maja, to nas o tym poinformuja.

Kultura picia wina mnie tutaj urzekla, zyje wsrod osob ktore gustuja i ciesza sie zyciem, jak lampka wina.  Zaznaczam, ze nie jestem zadnym znawca win, tylko przecietnym degustatorem, ale chetnie odpowiem na pytania :)

Cin Cin! Na zdrowie! :)









środa, 5 lutego 2020

Chata przed, po i w trakcie remontu

Mija dokladnie rok od znalezienia ogloszenia o sprzedazy tego mieszkania, to byla milosc od pierwszego obejrzenia, ale o tym juz kiedys pisalam, wiec sie nie powtarzam :)
Teoretycznie mieszkanie nie wymagalo gruntownego remontu i nadawalo sie do zamieszkania od zaraz. Chcielismy sie jednak pozbyc scianki oddzielajacej kuchnie od salonu no i z rozpedu   zmienilismy prawie wszystko, zostawilismy w spokoju tylko lazienke i okna.

Salon przed

na podlogach wszedzie byly panele a pod sufitem zabudowane oswietlenia, optycznie pomniejszajace  wnetrze. Ponizej zdjecia zrobione na dwa tygodnie przed przeprowadzka...


Tak wygladala kuchnia, jak widac, grzejnik byl zamieszczony w dosc dziwnym miejscu, postanowilismy go usunac. 


Lazienka prawie bez zmian, wstawilismy jedynie drzwi do kabiny prysznicowej


Sypialnia na zdjeciach wygladala identycznie jak salon i nie zamieszczam zdjec bo to zbyt prywatne pomieszczenie, uchylam jedynie rombka tajemnicy :)



Obecnie sytuacja "na salonach" ma sie tak :





Mam zlew pod oknem z widokiem na morze i firanek nie zamierzam zawieszac. Pralka w planach miala byc zabudowana, poniewaz jednak przy zakupie mebli kuchennych dostalismy  te pralke gratis, wiec jest tak o :)
W sklad mieszkania wchodzi jeszcze przedpokoj, praktyczny zachowanek, balkon, piwnica i pomieszczenie na poddaszu do ktorego wejscie jest nad pralka. Caly czas szukamy pomyslu na idealne schodki czy cos w tym rodzaju, zeby tam wchodzic. Kazdy odwiedzajacy nas gosc ma inny pomysl wiec odlozylismy sprawe do czasu znalezienia idealnego rozwiazania.
Jak widac brakuje jeszce drobiazgow typu karnisze w salonie czy dywan, chociaz sama nie wiem czy chce miec dywan, te plytki z gresu tak mi sie podobaja, ze nie mam ochoty ich niczym przykrywac. 
I to by bylo na tyle w kwestii mieszkaniowej :) 




poniedziałek, 3 lutego 2020

Port na pierwszym planie

Zresetowalam sie blogowo, odcielam sie samoistnie i nie umialam wrocic, fizycznie i w przenosni, cos w rodzaju "tak dlugo mnie nie bylo, ze zapomnialam, gdzie zostawilam klucze" :)

Jak mi sie mieszka na nowej chacie? BOSKO! Cisza, zadnych sasiadow na gorze co  tupia i przesuwaja meble o pierwszej w nocy. Sasiadow zza sciany tez nie slychac, bo jedyna sciana miedzy nami  jest w lazience i to niewielkich rozmiarow . Czasem tylko slychac winde.

Budze sie rano i widze to

Zdjecie pstrykniete  przed prysznicem i poranna kawa. Widze morze i niebo... zachwycam sie kazdym spojrzeniem przez okno, nawet w tej chwili gdy to pisze. Okno jest podwojne, balkonowe, bez firan...
Zamiescilam  to zdjecie na pewnym profilu spolecznosciowym, duzo serdecznych komentarzy oraz kilka typu "ale to tylko port" , ktos dopisal, ze zdjecie jest krzywe i widac brzydki blok...

Oczywiscie, nie przejmuje sie opiniami innych w tak nieistotnej kwestii, zdumialo mnie tylko to, ze ja nie widzialam ani portu, ani brzydkiego bloku, widzialam tylko czyste piekno. Zrozumnialam, ze to wlasnie sprawia, ze jestem szczesliwa. Nie sprawie, ze zniknie cos co mi nie pasuje, wiem, ze istnieja rzeczy niezbyt piekne, nie w tym miejscu, szare, bure, nijakie, czasem brzydkie... Skoro nie moge tego zmienic, np. nie mam wplywu na istnienie portu w miescie portowym, wiec nie koncentruje ta tym mojej uwagi.
Owszem, czasem koncentruje, mam nawet lornetke i podziwiem jak film dokumentalny :)

Pamietam, ze kiedys zauwazalam kazdy tzw. negatywny  szczegol, jestem obserwatorem i dostrzegam drobiazgi, na ktore inni nie zwracaja uwagi. Gdy bylam nieszczesliwa, widzialam tylko pierwszy plan, ktory zaslanial mi cale piekno tego swiata. Pragnelam wyimaginowanego, doskonalego, idealnego zycia, pracy, mezczyzny i oczywiscie bylam nieszczesliwa bo widzialam tylko zwykly port...

Dzis jest mgla, za oknem rzeczywiscie nie widac niczego poza portem i szaroscia w tle. Wiem jednak, ze pagorki i miasteczko Muggia po drugiej stronie zatoki nadal istnieja.

O kryzysie malzenskim i moim nowym hobby

 Zaczne od poczatku:) Ubiegly rok  rozpoczal sie od klopotow z zebami, ktore wyniknely z odkladania w czasie, bo najzwyczajniej w swiecie po...