poniedziałek, 3 maja 2021

10 lat na ziemi wloskiej

 Dzis mija dokladnie 10 lat od kiedy przybylam do Trieste z postanowieniem pozostania tu na zawsze. W moim rodzinnym kraju czulam sie chronicznie nieszczesliwa, powodow oczywiscie mi nie brakowalo, gdy wychodzilam z jednych, pakowalam sie w kolejne a owe problemy bardzo mnie polubily i praktycznie nie opuszczaly na momet :) 

Krokiem milowym byla decyzja o rozwodzie, ktory otrzymalam w 2004 roku , potem po podziale majatku zakupilam swoje wlasne mieszkanko i uczylam sie zycia na nowo, nowa praca, nowi znajomi, nowe doswiadczenia. Z bylym mezem mieszkalismy zawsze na wsi, co kilka lat przeprowadzajc sie do innego domu, bo w nowym domu mialo byc lepiej, inaczej a bylo jak zwykle, bieda i wieczne klotnie.

Jako rozwodka zdecydowanie odzylam, poczulam wiatr w zaglach i wyplynelam na przestronne wody...ale ja nie umialam zeglowac a nawet plywac, improwizowalam bez sternika, bez kapoka i kola ratunkowego... Wiedzialam tylko, ze gdzies tam jest moja szczesliwa przystan w Italii a jak juz tam przybede to bede nareszcie szczesliwa. Dziesiec lat temu, gdy moje dzieci osiagnely pelnoletniosc skorzystalam z zaproszenia pewnego wloskiego wdowca, ktorego poznalam on-line, jego byla zona byla Polka i wdowiec mowil po polsku. Wdowiec obiecywal zlote gory, ktore szybko  okazaly sie zlotym G...Byl nalogowym hazardzista, wymyslil sobie, ze znajdzie uczciwa i naiwna Polke, znajdzie jej prace, pomoze w wyrobieniu dokumentow i bedzie zyl z moich pieniedzy a nawet wezmie pozyczki na moje nazwisko...

Pracowalam jako opiekunka, zaplakana siedzialam w fotelu obok mojej podopiecznej pograzonej w swoim alzhaimerowym swiecie i powiedzialam sama do siebie "mowilas, ze gdy zamieszkasz we Wloszech to bedziesz szczesliwa, no i co ? jestes?"  Odpowiedzialam na glos "Tak, JESTEM SZCZESLIWA". To bylo postanowienie, ktore spowodowalo, ze problemy zaczely mnie mniej lubic. Pomalutku i zmudnie usuwalam ich korzenie, jak to robi sie z chwastami a w ich miejsce pojawialy sie zupelnie inne doswiadczenia. Znalazlam mieszkanko jako sublokatorka chorwackiej pielegniarki. Ona pomogla mi w znalezieniu nowej pracy i pewnego dnia przedstawila mi swojego znajomego. Jak sie domyslacie znajomy to Lui, czyli moj obecny maz. 

Zrozumialam, ze szczescie to stan umyslu, nadal usuwam z niego rozne haczyki, ktore sciagaja mnie w dol. Caly czas sie ucze, z  trudnych sytuacji wyciagam lekcje. Kiedys bezmyslnie powtarzlam slowa piosenki "w zyciu piekne sa tylko chwile", obecnie uwazam ze jest odwrotnie. Piekno jest wokol mnie i we mnie,  mimo ze czasem tego piekna  chwilowo nie widac.

 



12 komentarzy:

  1. Taaa, znajomości on-line niezbyt często bywają udane. Szczęście - zwykłam uważać, że jeśli nie czuję się nieszczęśliwa to jest wszystko w porządku. Nie miałam takich problemów-jeden mąż przez 55lat,niestety już jestem sama. Najważniejsze Eluniu, że potrafiłaś się dwukrotnie wydostać z sytuacji, która cię unieszczęśliwiała.Żyj kochana pełnią życia, bierz z niego to co najlepsze i bądź niezmiennie szczęśliwa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anabell, Twoje podejscie tez mi sie podoba :) A sytuacji, ktore mnie unieszczesliwialy bylo o wiele wiecej, problemy finansowe mimo ciezkiej pracy, problemy wychowawcze, problemy zdrowotne itd. Czulam w tym wszystkim ogromna bezradnosc bo wydawalo sie, ze na nic nie mam wplywu, ze wszystko mi sie wali na glowe hurtowo...
      Sciskam serdecznie :)

      Usuń
  2. To dopiero lekcje życiowe :)
    I wielka siła. Ela uśmiechy łap z Podlasia :D
    I dziękuję za optymizm, czasem muszę łapnąć od innych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Aniu, czasem lapie sie na tym, ze rozmyslam nad tym co sciaga bardzo w dol, okolicznosci jak wiadomo nie brakuje, gdy uswiadam sobie na czym skupiam uwage, mowie do siebie "Patrz w niebo, patrz w niebo!" :D
      Wysylam usciski na Podlasie1 :D

      Usuń
  3. Często w tej pogoni za "pięknymi chwilami" rzeczywiście nie potrafimy dostrzec, że piękno jest tuż obok nas, a nawet w nas samych - ale Tobie się to na szczęście udało :)
    Choć "udało" to może nie najwłaściwsze słowo - włożyłaś w to bardzo dużo wysiłku i pracy, w szerokim sensie tego słowa, a jakie są efekty to... sama widzisz najlepiej :)

    Pozdrawiam serdecznie, Eliu - dobrego słonecznego tygodnia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zeby sie "udalo", trzeba sie w danym kierunku "udac" i konsekwentnie trzymac obranej drogi, no i mi sie udalo :D
    Nie bez znaczenia jest obecnosc bratnich dusz, ktore wspraja dobrym slowem, dziekuje Deep! :)
    Licze na sloneczny tydzien, bo wybieramy sie na kilka dni poza miasto :)
    Dobrego i slonecznego tygodnia dla Ciebie! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czasem mi sie zdaje, że życie stawia nas przed różnymi problemami i wyzwaniami po to byśmy sie nareszcie czegoś nauczyli, byśmy przejrzeli na oczy i nauczyli sie patrzeć po nowemu na siebie, na innych, na świat. Innymi słowy - wszystko jest po coś i zdaje mi sie ,że Twoja historia jest tego najlepszym przykładem.
    Myślę też, że żaden stan ducha nie jest stały, żadna sytuacja, która jest naszym udziałem tak jak pogoda może sie zmieniac.Ale to nie powód byśmy przestali wierzyć, a właściwie mieć pewność, że po deszczu znowu wyjdzie słonce i że często sami mamy wpływ na to, jak szybko to słonce znowu zechce sie pokazać. Trzeba chcieć, trzeba patrzeć, trzeba otwierać serce i rozum na nowe.
    Pozdrawiam Cie serdecznie, Elu i wszystkiego dobrego życzę na następne 10, 20, 30,....lat w Italii!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz Olu, kiedys zupelnie nie mialam ochoty na nauke, bylam pelna buntu i sprzeciwu przeciwko temu co mi sie przydarzalo, teraz juz nie jestem taka bunownicza :)
      Zycze Ci duzo slonca bo deszczu juz chyba wszyscy mamy dosyc:)
      Sciskam serdecznie! :)

      Usuń
  6. To faktycznie miałaś bardzo trudne przejścia. Najważniejsze, że sobie z wszystkim poradziłaś. Widać ojczyzna nie była Twoim szczęśliwym miejscem na ziemi. Nie warto oglądać się za siebie, co było to było. Ważne, że w końcu znalazłaś swoje miejsce, gdzie jest Ci dobrze, gdzie masz przyjaciół, a u boku kogoś kto Cię kocha i wspiera.
    Niech Ci się szczęści i darzy, Elisabetto na tej pięknej, włoskiej ziemi. Moc serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zdecydowanie masz racje, moje miejsce na Ziemi bylo, tzn. jest poza ojczyzna, wierze, ze moja dusza dobrze wiedzala co robi prowadzac mnie do Italii :)
    Serdecznosci dla Ciebie Lutano! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piekna rocznica, ale nie tak piekna jak Ty!
    szczesliwosci:)

    OdpowiedzUsuń
  9. A najbardziej mnie dziwi, ze osoby uwazajace sie za inteligentne i znajace sie na medycynie i na " szepionkach" powtarzaja bzdury, ze ludzie maja sie szczepic ku ochronie innych - kiedy wiadomo, i z tym sie nie kryje ani WHO ani zadne oficjalne media, ze szczepionka ani nie chroni przed zachorowaniem ani nie chroni przed zakazaniem innych. Szczepionka moze tylko chronic tego, co sie zaszczepil! To tak jakby fakt , ze ja mam na sobie kolo ratunkowe mial uratowac kogos od utoniecia? I ta mantra szantazuje sie ludzi i szczuje jednych na drugich, i tworzy pierwsza i druga kategorie. W latach 30-tych tez szczuto przeciwko jednej nacji, twierdzac ze roznosi tyfus... Metody te same - i ludzie slepi tak jak wtedy tak i teraz.

    OdpowiedzUsuń

O kryzysie malzenskim i moim nowym hobby

 Zaczne od poczatku:) Ubiegly rok  rozpoczal sie od klopotow z zebami, ktore wyniknely z odkladania w czasie, bo najzwyczajniej w swiecie po...