sobota, 7 września 2019

Kuchenne rewolucje

We czwartek zostal podpisany akt notarialny, nareszcie, po polrocznym wyczekiwaniu, mieszkanie z widokiem na morze nalezy do Luia. Prace remontowe w toku. Lui juz chcial brac urlop ale doradzilam mu, zeby wzial od przyszlego tygodnia bo ekipa remontowa dobrze zna sie na robocie i w niczym nie pomoze nasza obecnosc gdy do zburzenia sa sciany i kladzione sa nowe podlogi.
Na pazdziernik planowalam przyjazd do Polski ale odlozylam plany na listopad bo dopiero w pazdzierniku przewidziany jest montaz mebli kuchennych, a kuchnia to przeciez moje krolestwo :)
Z tymi meblami historia nie byla wcale prosta. Pomieszczenie kuchenne w nowym lokalu jest specyficzne, waskie, dosc ciasne, w ksztalcie  koslawej litery  L. Rozklad mieszkania byl nam dobrze znany bo mama Luia mieszka w bloku obok i ma identyczny rozkad. Zawsze wyobrazalam sobie, ze gdybym ja miala to mieszkanie, to usunelabym sciane oddzielaca kuchnie od salonu, przynajmniej czesciowo.
Poniewaz w kupowanym mieszkaniu byly tylko gole sciany, latwo wyobrazilam sobie jak bedzie ta moja kuchnia wygladala docelowo, ponizej zdjecie sprzed kilku miesiecy. Pomaranczowe kafelki zostana zamienione na jasnoszare.


Wyrysowalam sobie wymarzona opceje urzadzenia kuchni w taki sposob, ze pod oknem (z widokiem na morze) bedzie zlew i zmywarka, potem szafka naroznikowa, grzejnik zostanie usuniety, nastepnie obudowana pralka, obok kuchenka z szufladami pod spodem, kolejna szafka naroznikowa i szafka tzw. slupek z piekarnikiem na wysokosci wzroku a na zakonczenie lodowka juz niezabudowana.
 O takiej kuchni marzylam od lat, nigdy w zyciu nie mialam zmywarki, a od kiedy mieszkam z Luim, dlugo przyzwyczajalam  sie do kuchennego minimalizmu w jego kawalerce. Na zdjeciu, obok grzejnika widac dziwne drzwiczki, za nimi kryje sie pomieszczenie na poddaszu. Dziwne rozwiazanie ale mnie bardzo podobaja sie takie udziwnienia.
 Meble musza byc robione pod wymiar poniewaz narozniki nie sa pod katem prostym.
Ceny takich kuchni sa astronomiczne wiec dosc dlugo trwaly poszukiwania firmy, ktora oferowalaby jakosc za rozsadna cene. Zwiedzeni reklamami trafilismy rowniez do  Ikei, gdzie zapewniano nas, ze znajda idealne rozwiazanie dla naszej kuchni. Ikeowy pan sprzedawca fachowo ogladal nasz  achitektoniczny plan mieszkania z  dokladnymi wymiarami a nastepnie stwierdzil, ze zlew nie moze byc pod oknem, bo sie nie zmiesci (!), nie zmiesci sie tez zmywarka a tym bardziej pralka i oczywiscie piekarnik bedzie pod kuchenka... W rozmowie zwracal sie do Luia, praktycznie ignorujac moja obecnosc a na moje protesty pan projektant, starajac sie byc grzeczny, powiedzial wprost, ze mam absurdalne oczekiwania, na co ja w odpowiedzi wstalam od biurka , podziekowalam za jego pomoc ale nie mam ochoty byc traktowana jak przyglupia a nastepnie odeszlam, zostawiajac zdziwionego Luia z panem sprzedawca.
Lui nie mial pojecia o co mi chodzi, przeciez skoro fachowiec cos mowi, to na pewno sie zna na rzeczy...
Kilka dni pozniej zobaczylam afisz oznajmujacy otwarcie w Trieste nowego salonu z kuchniami na wymiar. Wiedzielismy, ze ta marka tania nie jest ale pojechalismy zobaczyc co maja  w ofercie, na miejscu dowiedzieismy sie, ze z okazji otwarcia daja 50% znizki (!) Wiec,  podobnie jak w Ikei, pokazujemy sprzedawcy plan mieszkania etc. ja niesmialo mowie, ze chialabym zlewozmywak pod oknem, w odpowiedzi slysze, "swietny pomysl", potem dodalam niesmialo, ze chcialabym zmywarke obok ale nie wiem czy sie zmiesci -"oczywiscie, ze sie zmiesci, wstawimy taka na 45cm"... potem bylo juz z gorki :)
Po wszystkich wyliczeniach cena wyniesie mniej wiecej tyle co ta Ikeowska.  Po wyjsciu z salonu Lui uroczyscie mi oznajmil: "kochanie, mialas racje" :)


6 komentarzy:

  1. Brawo!
    za pomyslowosc i odwage oczywiscie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje Duo :) Najwazniejsze, wiedziec czego sie chce a potem to juz idzie latwo :)

      Usuń
  2. To się nazywa siła przebicia! :)
    A tak w ogóle mieszkanie w mieszkaniu, w którym mało co nam się podoba, chyba mija się z celem (choć czasem okoliczności nas do tego zmuszają, ale to ... inna para kaloszy ;) - super, że "powalczyłaś" o swoje marzenia :)

    Dobrego tygodnia, Eliu!

    OdpowiedzUsuń
  3. Od kiedy zdeydowalam sie na zycie na emigracji dostowywalam sie do okolicznosci, przyszla wiec pora dopasowac okolicznosci do mnie :)

    Milego tygodnia Tobie, Deep :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uroki starszych mieszkan- ale one przynajmniej maja dusze, i czasami fajnie jest podstosowac sie do nich. Tylko czasami wlasnie drogo ;)
    Ja mam skosy, które sa niewiedzieczne w meblowaniu, ale w sumie, lubie je.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiekszosc zycia mieszkalam na ostatnim pietrze ze skosami :) Teraz bede miala pomieszczenie gospodarcze z niskim skosnym dachem.
      Twoj dom z pewnoscia ma przyjazna dusze :)

      Usuń

O kryzysie malzenskim i moim nowym hobby

 Zaczne od poczatku:) Ubiegly rok  rozpoczal sie od klopotow z zebami, ktore wyniknely z odkladania w czasie, bo najzwyczajniej w swiecie po...