piątek, 21 sierpnia 2020

Co bedzie z weselem?

 Zachcialao mi sie slubu w tym zwariowanym 2020, niektorzy doradzaja, ze moze lepiej byloby przelozyc na rok nastepny... Napisze o powodach malo romantycznych naszej decyzji o malzenstwie. Jestesmy ze soba 8 lat (tydzien temu mielismy nasza rocznice :) w tym ponad 6 lat wspolnego zycia pod jednym dachem. Lui  w marcu przeszedl na emeryture, a ja z moja sytuacja pracowo-zarobkowa chyba nigdy emerytury sie nie doczekam wiec malzenstwo byloby zabezpieczeniem tzw. spokojnej starosci. 

Ostatni rok obfituje w takie atrakcje, ze mimo checi opisywania tylko uroczych stron mojego zycia, chce sie podzielic tym co czuje. Zaraz po zamieszczeniu ostatniego wpisu na blogu dowiedzialam sie, ze zmarl moj znajomy, u ktorego od czasu do czasu zajmowalam sie sprzataniem  mieszkania. Rak czerniak, mezczyzna mlodszy ode mnie wygladal na osiemdziesiecioletniego staruszka. Kilka dni wczesniej zmarl na zawal brat mojej kolezanki,46 lat.  Dzis otrzymalam kolejna informacje o smierci kogos znajomego, osoba niewiele starsza ode mnie, rak. To tylko kilka przykladow a tych osob jest o wiele wiecej, wiekszosc przypadkow to rak. Zadna z tych osob nie miala virusa i wiem, ze gdyby nie virusowe procedury, niektore z tych osob moglyby zyc... 

Boli mnie, ze w mediach w imie naszego dobra szerzy sie pandemie strachu zamiast mowic jak wzmocniac system immunologiczny, ktory jest glownym obronca nie tylko przed wirusami. Okolo trzech lat temu ograniczylam spozywanie cukru i pieczywa, chcialam rowniez zrezygnowac z miesa ale to jeszcze potrwa. Przez ten czas nie zachorowalam na grype ani razu. Gdy zaczyna mnie brac przeziebienie, biore dodatkowo dobrej jakosci naturalna witamine C, na drugi dzien wszystko wraca do normy. Nakazuje sie ludziom noszenie maseczek i zabrania wychodzenia z domu a jednoczesnie produkuje sie zywnosc naszpikowana rakotworczymi zwiazkami o  papierosach nie wspomnajac.  

Staram sie, zeby moje mysli i serce byly czyste dlatego unikam dyskusji o polityce i innych sensacjach, ktore niczego pozytecznego nikomu nie przynosza. Nie oznacza to, ze odcinam sie od swiata i nie mam pojecia co sie w nim dzieje. Wiem, chyba wiecej niz trzeba.

 Czy w takich okolicznosciach moge nadal byc osoba szczesliwa? Tak, bo szczescie to moj wybor, moje wnetrze. Choc czasem placze, to wiem, ze zyje w takim a nie innym swiecie i na pewne rzeczy nie mam wplywu. Mam jednak wplyw na to, czego slucham , co jem, z kim sie przyjaznie oraz  za kogo i kiedy wychodze za maz.  Co bedzie z weselem nie mam pojecia, bo w duzej mierze, to nie zalezy ode mnie...


9 komentarzy:

  1. Kochana- ślub brałam w 1964 roku, epidemii nie było, ale wesela nie mieliśmy, tylko stricte rodzinny obiad, bo była w rodzinie żałoba. To nie jest wcale istotne czy ksiądz pokropi nowożeńców czy nie, nie jest też ważne czy będzie wesele czy nie. Ślub to tylko formalność urzędowa, wesele- frajda głównie dla gości. a ważne jest tylko to, byście byli nadal szczęśliwi. My bez tego wesela przeżyliśmy razem 55lat. A w tej sytuacji, gdy znów w całej zachodniej Europie wzrasta ilość zachorowań wystarczy urzędowy ślub i gdy każdy z Waszych przyjaciół wypije za Wasze zdrowie kieliszek wina we własnym domu.Po prostu każdemu podeślecie winko do domu. Nie odkładajcie ślubu, odkładany to tylko dobry jest ser, a nie ślub.
    Serdeczności;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obydwoje mamy za soba sluby koscielne z weselami i rozwodami. Myslelismy o "cichym" slubie tylko ze swiadkami, ja tutaj nikogo z rodziny nie mam wiec o weselu nie myslalam. Nam nie bedzie dane przezyc ze soba 55 lat, chociaz kto wie?
      Sciskam serdecznie :)

      Usuń
  2. Moja koleżanka z pracy właśnie ożeniła syna. Sporo się martwiła na zapas, bardzo sporo. A wyszło fajnie, wesoło, miło. Bez problemów. A wiadomo, nie bała się wirusa, bardziej procedur durnych, sanepidów, mandatów itp.
    Świat zawsze będzie jakieś dramaty uskuteczniał i nic na to się nie poradzi. Mamy jednak wpływ, tak jak napisałaś, na wiele, wiele rzeczy.
    Zróbcie tak, by dla was było najmilej, najfajniej, najczulej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dwa lata temu ozenilam syna i bylo pieknie w plenerze pod lasem i cudownie pogoda dopisala... Moj slub z zalozenia mial byc cichy i skromny ale o ile procedury pozwola to cichy raczej nie bedzie :)

      Usuń
  3. Trzymam kciuki za Twój ślub i za wesele - i mimo trudnych czasów, troszkę już wiedząc z Twojego bloga, jak patrzysz na życie, jestem pewien, że wszystko fajnie się uda, również organizacyjnie - więc naprawdę nie ma na co czekać :)

    Miłego sobotniego popołudnia, Eliu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje za Twoje duchowe wsparcie, obliczylam sobie, ze poznalismy sie ponad cztery lata temu i bardzo cenie te wirtualna przyjazn :)

      Milego sobotniego wieczoru Deep! :)

      Usuń
  4. U nas za dwa dni slub, i tez nie wiemy, czy nie odtrabia nowych obostrzen. Ale mloda para zaplanowala slub rok temu, i tego trzymaja sie, pomimo pandemii. Jak to w sumie wyjdzie, zobaczymy za dwa dni. Mielismy juz pogrzeb w 10, zobaczymy, czy wesele bedzie w 50, czy zadne.
    Elu, nie ma co wymyslac, wladza wymysli za was ;)
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje Lucy, ze weselisko Wam sie uda znakomicie i rzadna wladza Wam w tym nie przeszkodzi :)
      Sciskam serdecznie! :*

      Usuń
  5. Najważniejsi jesteście Wy i to, co się tego dnia między Wami zadzieje. Na pewno będzie pięknie :) A cała reszta, to już na co los i włoski rząd pozwolą ;)
    Gratulacje! Tak bardzo się cieszę, że planujesz ślub! :))

    OdpowiedzUsuń

O kryzysie malzenskim i moim nowym hobby

 Zaczne od poczatku:) Ubiegly rok  rozpoczal sie od klopotow z zebami, ktore wyniknely z odkladania w czasie, bo najzwyczajniej w swiecie po...